środa, 12 grudnia 2012

O MOIM C128D

Kiedy go przyjąłem w ramach rozliczeń, nie wiedziałem co począć z tym fantem. Zupełnie nie wiedziałem jak się tym czymś posługiwać, ale postanowiłem spróbować toto rozszyfrować. Pierwsze próby się nie powiodły. Z paru powodów, które dziś wywołują uśmiech na twarzy.

Otóż po włączeniu tego, na ekranie pojawiały się napisy, które mi niczego nie mówiły. Coś próbowałem pisać. I przypominam sobie, jak napisy "chowały się" i nie można ich było przywrócić. Ostatecznie dałem temu spokój.

W końcu udało mi się dostać instrukcję obsługi do C64, jednak brakowało w niej kilku istotnych stronic. Posługując się tym, co było dostępne, zaczynałem pisać programy użytkowe. Takie zupełne prościuszki. Bo nie miałem dostępu do odpowiedniej literatury.

Jednak wypadki potoczyły się od tego momentu szybko. Miałem już napisany, sprawnie działający program, którym się komuś pochwaliłem. I od tego programu, do posiadania pierwszego peceta i dostępu do internetu, trwało wszystko krócej, niż dwa miesiące.



   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz