niedziela, 26 maja 2013

CO W KIM SIEDZI?

Przypominam sobie jednego ze zmarłych kolegów. Zmarł dość dawno, będąc jeszcze młodym człowiekiem. Jego losy, ułożyły się fatalnie dla niego. Jednak nie będę opowiadał  o jego niepowodzeniach.
Kiedy go poznałem, był młodym i silnym mężczyzną. Potrafił drugiego podnieść nad głowę, obrócić nim kilka razy, potem go opuszczał na wysokość pasa. Wywijał nim wokół siebie i jeszcze raz unosił nad głowę. Znów kilka razy obracał i stawiał na podłodze. 
Po pewnym czasie, zwierzył mi się, że ma wrzody. Wiedząc o dużej sile fizycznej i patrząc na jego okazałą postać, trudno mi było uwierzyć, w chorobę wrzodową. Miał. Przekonałem się o tym kilka lat później. Jeszcze wyglądem zewnętrznym nie zdradzał problemów ze zdrowiem.
Potem jeszcze kilka razy byłem zaskoczony, kiepskim stanem zdrowia u swoich znajomych. Rzeczywistość okazała się brzydsza od pozorów stwarzanych zewnętrznym wyglądem. Teraz staram się nie mówić o kimś, że mu się nie chce pracować, że leń. I nie tylko dlatego, że pracy brakuje. Także dlatego, że niejeden chciałby móc pracować, a nie może.


wtorek, 21 maja 2013

WODOMIERZ

Kiedyś spółdzielnie mieszkaniowe nie stosowały wodomierzy. Wtedy, zobowiązywały się dostarczyć lokatorom określoną w umowach ilość wody. Dla przykładu, tu gdzie mieszkam, było to siedem metrów sześciennych zimnej wody na osobę. Nie pamiętam ilości wody ciepłej. Za podgrzewanie wody była opłata stała.
Nie pamiętam kiedy na rynku pojawiły się wodomierze. Jak w amoku, ludzie rzucili się, aby klupować i zakładać je, bo wówczas zaoszczędzą na opłatach za wodę. Wydatek ten, mógł się szybko zwrócić jedynie w rodzinach mających dużo dzieci. Przez długi okres czasu, taki wydatek był zupełnie pozbawiony sensu dla samotnych.
W rodzinach kilkuosobowych, zakup wodomierzy, zwracał się w ciągu jednego kwartału, ale mieszkającym samotnie, nie zwróciłby się wcześniej, niż za dwa lata. Z ciekawości, zapytałem kilka osób, co będzie, kiedy już wszyscy założą wodomierze. Nikt z zapytanych, nie potrafił przewidzieć jakie będą konsekwencje cenowe założenia wodomierzy. Zrozumienie tego, dla wielu okazało się niemożliwe. 
Liczyła się doraźna korzyść, a myślenie bolało. Założenie przez wiekszość mieszkańców wodomierzy, spowodowało zmniejszenie wpływów firmy dostarczającej wodę. W konsekwencji wzrosła cena wody. Może do tej pory, płacimy więcej oszczędzając, niż dawniej mając wody bez ograniczeń. Oczywiście nie jestem zwolennikiem marnowania wody, ale też nie popieram bezmyślnej zachłanności! 
 

poniedziałek, 20 maja 2013

Desmoxan i już wydałeś kasę!

Podobno desmoxan nie zawiera nikotyny i uwalnia od nałogu. Byłaby to podróba środka o nazwie tabex? Może. Na temat tabexu, mogę śmiało powiedzieć, że jest to od dawna znany środek, stosowany w odzwyczajaniu od palenia. Mnie tabex pomógł rzucić palenie.

Jedyne co można zagwarantować kupującemu desmoxan, to, to, że na pewno wyda pieniądze. Zaś powodzenie kuracji nie zależy od zażywania tych, czy innych specyfików. Można zażywać te pigułki i nadal pozostać palaczem, co jest przed potencjalnym kupującym skrywane.

Desmoxan i już wydałeś pieniądze, jest przynajmniej zgodnym z prawdą twierdzeniem. Natomiast reklamowe desmoxan i już  nie palisz jest bzdurnym kłamstwem!


piątek, 17 maja 2013

KUKUŁCZE JAJO

Podrzucanie kukułczego jaja, cudzymi rękami rozżarzonego węgla do pieca. Takie dwa stare powiedzenia nawiązujące do wyręczania się inną osobą. Czasem próbowano się mną wyręczać. Bywało, że się zgadzałem, albo i nie. Kiedy tak sobie o tym myślę, zaczynam się zastanawiać, czy kiedyś, dałem się wmanewrować komuś w coś nieświadomie. Jeśli tak, to kiedy, komu i ile razy? Potrafiłbym wykazać kiedy się zgadzałem, albo kiedy, się nie zgadzałem na udział w czymś. Reszta jest dla mnie zagadką. Może jeszcze wrócę do tego tematu.  

niedziela, 5 maja 2013

NIMESIL - ulotka

Nimesil jest niesteroidowym lekiem przeciwzapalnym (NLPZ), o właściwościach przeciwbólowych. Przeczytanie ulotki dołączonej do leku, stanowi pouczającą lekturę, zwłaszcza dla osób cierpiących na kilka różnych chorób.
W ulotce wyczytałem, że pacjent powinien poinformować lekarza o wszystkich lekach, które ostatnio przyjmuje. Nawet o tych, które można nabyć bez recepty. Niesłychanie cenna uwaga. Zakładam, że wszyscy chorujący, także chorujący od niedawna, bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę. Uwaga: Lekarze niekoniecznie zdają sobie sprawę ze skutków zażywania razem różnych leków.

Moim skromnym zdaniem, przeprowadzenie wywiadu o chorobach przebytych, będących w trakcie leczenie w innej przychodni i przyjmowanych leków, jest obowiązkiem lekarza. Niby skąd przeciętny pacjent, ma posiadać wiedzę co z czym wolno, a czego z czym mu przyjąć nie wolno???





sobota, 4 maja 2013

WALKA O SAMOCHODZIK.

Było to dawno. Kiedy jeszcze byłem malym chłopcem. Szkolne boisko było placem zabaw dla wiejskich dzieci. Wiejska szkoła, była nieduża. Uczyły się w niej cztery klasy. Od klasy pierwszej, do czwartej. Od klasy piątej, dzieci już dojeżdżały do szkoły miejskiej.
Dzieciom powodziło się różnie. Jednym lepiej innym gorzej. W wolnych chwilach, dzieci spotykały się na boisku, przynosząc ze sobą takie zabawki, jakie kto miał. Niektóre z tych zabawek, były obiektem pożądania i powodem zazdrości u innych dzieci.
Dochodziło do przepychanek, kiedy ktoś chciał komuś odebrać jakąś zabawkę. Kiedyś widziałem, jak dwóch chłopców, wyrywało sobie z rąk samochodzik. Taki  nakręcany, strażacki z drabiną. Pomyślałem, że go zniszczą, jeśli będą obaj ciągnąć zabawkę do siebie. 
Chwileczkę się naciągali, pokrzykując przy tym. Nagle jeden z nich, niespodziewanie puścił. Drugi, przygotowany na opór pierwszego, przewrócił się. Autko wypadło mu z rąk i znikło z oczu, wpadając w pobliskie krzewy. Wyszarpujący autko, powoli, jęcząc zaczął się podnosić. Jego przeciwnik przyglądał mu się. Przez chwilę wydawało się, że obaj zrezygnowali z autka. Być może uległo zniszczeniu i już żadnego z nich cieszyć nie mogło. Tego już nie pamiętam.  

środa, 1 maja 2013

NIE MA OD CZEGO SIĘ MIGAĆ

Pan Władek, kiedyś należał do PZPR. Był moim kierownikiem. Jeszcze w tamtej, socjalistycznej Polsce. Dziś z okazji pierwszego maja, przypomniał mi się pan Władek i jeden drobny incydent.
W naszej kanciapie, był zeszyt przeznaczony na uwagi związane z produkcją. W tym zeszycie, pan Władek napisał o obowiązkowej obecności na pochodzie pierwszomajowym. Wszedłem do kanciapy, przeczytałem wpis i mruknąłem, chyba go porąbało.
- Coś ty powiedział? - posłyszałem za plecami. Wpis zauważyłem. Wchodzącego za mną kierownika nie. Coś wymyśliłem na poczekaniu o próbie nabrania mnie na głupi żart. Tłumaczenie przeszło. Dziś już nie ma potrzeby wymigiwania się od uczestnictwa w pochodzie. Ale także nie ma dla wielu tego, co niegdyś świętowali.