Przypominam sobie jednego ze zmarłych kolegów. Zmarł dość dawno, będąc jeszcze młodym człowiekiem. Jego losy, ułożyły się fatalnie dla niego. Jednak nie będę opowiadał o jego niepowodzeniach.
Kiedy go poznałem, był młodym i silnym mężczyzną. Potrafił drugiego podnieść nad głowę, obrócić nim kilka razy, potem go opuszczał na wysokość pasa. Wywijał nim wokół siebie i jeszcze raz unosił nad głowę. Znów kilka razy obracał i stawiał na podłodze.
Po pewnym czasie, zwierzył mi się, że ma wrzody. Wiedząc o dużej sile fizycznej i patrząc na jego okazałą postać, trudno mi było uwierzyć, w chorobę wrzodową. Miał. Przekonałem się o tym kilka lat później. Jeszcze wyglądem zewnętrznym nie zdradzał problemów ze zdrowiem.
Potem jeszcze kilka razy byłem zaskoczony, kiepskim stanem zdrowia u swoich znajomych. Rzeczywistość okazała się brzydsza od pozorów stwarzanych zewnętrznym wyglądem. Teraz staram się nie mówić o kimś, że mu się nie chce pracować, że leń. I nie tylko dlatego, że pracy brakuje. Także dlatego, że niejeden chciałby móc pracować, a nie może.