piątek, 27 września 2019

O skuteczności filtrów antyspamowych.

Osobiście im niedowierzam. Wiele razy przekonałem się o nieskuteczności takich filtrów. Pierwszy raz zainteresowałem się tym na nieistniejącym już serwisie My Opera. Można tam było publikować teksty i fotografie. Niektórzy wykorzystywali możliwości oferowane przez portal w sposób naganny i prowadzący serwis usiłowali z tym walczyć. Tym czymś był spam. Napisali programy mające usuwać spam automatycznie. Efekt był taki, że ich filtry normalne komentarze oznaczały jako spam, a spam bez przeszkód był umieszczany w polach na komentarze.
Innym przykładem są wiadomości na kontach e-mail, gdzie do spamu trafiają pożądane wiadomości, a spam nadal nie zostaje odfiltrowany i znajduje się w zakładce wiadomości odebranych. Ciekawe są kryteria, jakimi posługują się twórcy filtrów antyspamowych. Na innym blogu subskrybuję wpisy i te różnie są traktowane. Jedne trafiają do wiadomości odebranych, drugie do spamu. W tym miejscu zaznaczam, że to dotyczy wpisów jednej i tej samej osoby, Zaciekawiło mnie to, dlaczego normalne wpisy nie są traktowane tak samo. Przyczyny upatruję w nadużywaniu emotikonów. Nie znalazłem żadnego innego powodu do takiego traktowania wpisów. Mało emotikonów - informacja trafia do wiadomości odebranych, a jeśli dużo, to do spamu.   
Na You Tube filtry antyspamowe również zawodziły. Normalne komentarze bywały oznaczane jako spam. Prawdziwego spamu na moich kontach, na You Tube nie było. Skoro nie dowierzam filtrom, to też na nich nie polegam i wszystkie pojawiające się komentarze moderuję. Spam nie jest jedynym powodem moderowania komentarzy, ale to temat odrębny. Na jednym z moich blogów pojawiało się dużo spamu w komentarzach. Usunąłem wszystkie i żaden nie został opublikowany. Początkowo był dostęp do pisania komentarzy dla wszystkich, także dla niebędących użytkownikami serwisu. Teraz z tego zrezygnowałem i nie muszę usuwać spamu. Na razie na tym kończę.   
     

sobota, 7 września 2019

Reakcje niecierliwego użytkownika.

Głośniki komputerowe raz grają, a raz nie grają. Początkowo pomaga ruszanie kablem, wtyczką, aż w końcu i to przestaje pomagać. Potrzeba zanieść głośniki do naprawy. Tak sobie wyobraziłem powód przyniesienia mi głośników do naprawy. Już po powierzchownych oględzinach stwierdziłem wyłamanie we wtyczce bolca. Ułamany koniec pozostał w gnieździe. Obciąłem uszkodzoną wtyczkę i założyłem dobrą. Następnie usunąłem ułamany koniec bolca z gniazda i wetknąłem wtyczkę do gniazda.
Użyłem tabletu w roli źródła dźwięku. Głośnik się nie odezwał. Więc jeszcze jest jakaś wada i trzeba ją usunąć. Rozkręciłem obudowę i sprawdziłem przewody, czy przewodzą. Przewodził tylko jeden z nich. Drugi był przerwany przy samej obudowie. Skróciłem, przylutowałem i sprawdziłem. I teraz mi zagrały obydwa głośniki. Właściciel może się po nie zgłosić i korzystać z nich.