niedziela, 25 maja 2014

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{05}

Nie każdy potrafi sobie poradzić z zainfekowanym komputerem. Część używających komputery uważa, że samo zainstalowanie darmowego antywirusa wystarczy. Kupa prawda! Nawet używając płatnego, trzeba skanować co jakiś czas komputer. Należałoby zdawać sobie sprawę z tego, że sami możemy ułatwić wirusowi drogę do komputera.
Na przykład przez otwarcie infekującej strony. Zdarza się, że na naszą pocztę przychodzą wiadomości zawierające jakieś propozycje i połączone z nimi linki wiodące do takich stron. Raz się pośmiałem widząc na czyimś komputerze "policyjne" wezwanie do zapłaty. Takie wirusy przytrafiają się pornowidzom. Wirus był uparty, ale usunąłem go jakimś darmowym programem antywirusowym, ale dopiero po kilku uruchomieniach komputera.
Zdarzyło mi się widzieć takie złośliwe oprogramowanie, którego nie mogłem niczym usunąć z komputera. Za każdym razem, uruchamiał się najszybciej i kierował na jakąś stronę domagającą się pieniędzy. I tak bardzo chciał pieniędzy, że nawet odłączenie dostępu do sieci, niczego nie zmieniało. Trzeba było przeinstalować system.   


sobota, 24 maja 2014

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{04d}

Na razie przerywam pisanie o tych dziwnych, ukrywanych w systemie danych. Być może do tego tematu wrócę. Przyszło mi na myśl, że musiałbym sam korzystać z gier w Kórniku i czatów, aby przekonać się, jak będzie się zachowywał mój komputer.
Mój komputer ma szybszy procesor i dużo więcej pamięci RAM. Gdzieś czytałem, że przy zbyt małej ilości tej pamięci, na dysku zaczyna ubywać miejsca. Nie wiem, czy to prawda. Sam nie korzystam z czatów, ani żadnych gier internetowych. Jednak wydaje mi się, że to może być prawdą.  

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{04c}

Przypomniałem sobie, że taki sam problem znajomemu stwarzał komputer poprzedni. Wiem przez kogo był serwisowany, ale nie wiem, jaki to ma związek z niedomaganiami komputera. Ale programik umożliwiający zdalną pomoc, ktoś przecież zainstalował. I kto to zrobił? Serwisant?
Być może, ale z tego nic nie wynika oprócz tego, że serwisant mu nie pomógł! Ani przy pierwszym, ani przy drugim komputerze. Uważam, że najszybciej można pozbyć się problemu, wykonując pełne formatowanie dysku i świeżą instalację systemu. 
  

czwartek, 22 maja 2014

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{04b}

Próbuję uporządkować informacje dotyczące opisywanego zdarzenia. Partycja systemowa 34 GB. Ilość wolnego miejsca na partycji waha się od ZERA bajtów, do 200 MB. Komputer jest używany wyłącznie do czatów i gier na Kórniku. Procesor 2,6 GHz, mało pamięci RAM. Około 400 megabajtów.
Po wyłączeniu komputera zwalnia się trochę miejsca i ubywa w trakcie korzystania z niego. Komputer zwalnia i zawiesza się. Skanowanie nie wykazuje infekcji. Eksplorator pokazuje sprzeczne ze sobą informacje. Właściwości dysku wskazują na zajęcie prawie całej partycji, jednak przeglądanie katalogów temu wyraźnie przeczy.
Wyświetlenie ukrytych folderów niczego nie zmienia. System widzi zajęte miejsce, natomiast nie widzi danych. Co zajmuje miejsce? Uruchomiłem Linuxa z płyty i zobaczyłem dwa foldery, których nie wykazywał XP. 
Nie wiem co zawierały, bo właściciel komputera nie chciał tego sprawdzać. Więc zostawiłem komputer tak, jak zastałem. Nadal nie wiem co zawierały te foldery, dlaczego nie wykazywał ich XP, a Linux je widział. Nie wiem jak to jest, że system widzi zajęte miejsce, a nie widzi zawartości.    

wtorek, 20 maja 2014

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{04a}

Na dysku komputera stale ubywało miejsca, co mnie dziwiło. Z przejrzenia zawartości dysku wynikało, że powinno być dużo wolnego miejsca na dysku. Wskazania właściwości po kliknięciu prawym przyciskiem myszy, temu przeczyły. Wyświetlenie ukrytych folderów, też nie tłumaczyło niczego.
W zainstalowanych programach, znalazłem program, który umożliwiał zdalne sterowanie innym komputerem, albo innemu komputerowi sterowanie komputerem, o którym piszę. Na przykład do pomocy zdalnej. Właściciel komputera nie wiedział do czego służy ten program!
Twierdził, że go nie instalował. Ktoś jednak musiał zainstalować ten niewielki programik. Przy założeniu, że ktoś wbrew woli właściciela komputera, wykorzystywał taką możliwość do magazynowania jakichś danych na jego maszynie, pozostaje pytanie, dlaczego nie można ich było wyszukać eksploratorem?  
  
 
 
 

poniedziałek, 19 maja 2014

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{04}

Od czasu tej infekcji, kolejne niezawinione przeze mnie miały miejsce, kiedy kończono wspieranie systemu Windows 98 i XP. W obu przypadkach, podczas pobierania aktualizacji, były pobierane razem z trojanami! Do tego po kilka razy pod rząd! W przypadku infekowania i zaprzestania wsparcia dla XP, zostałem "przekonany" do kupna "siódemki". I nie wiem, jak długo będę miał spokój.
Z infekcjami bywa różnie. Czasem infekcja przestaje nią być, a czasem nadgorliwość oprogramowania kwalifikuje błędnie. I takim przykładem są świństwa zwane ciasteczkami. Bywa, że znikają z listy zagrożeń, choć nie przestają nimi być. Nie tak dawno, spotkałem się z czymś, czego nie rozumiem.
Na komputerze znajomego, ubywało wolnego miejsca na dysku. Konkretnie, ubywało go na partycji systemowej. Mimo, że nie miał tam prawie żadnych programów. Antywirusy poza "cookimi" niczego nie wykrywały. Dane, które przechowywał na komputerze, przeniosłem na drugą partycję i został niemal golutki system, antywirus i kilka niewielkich programów. 
A wolnego miejsca na dysku C, wciąż ubywało. Otwieram Mój komputer, najeżdżam na dysk C, klikam prawym przyciskiem myszy i wybieram właściwości. Partycja niemal cała zapełniona. Wolnego miejsca 30MB. Komputer był używany wyłącznie do czatów i gier na Kórniku. Czym się zapełniał jego dysk? Cdn.

    

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{03}

Coś mi się wydaje, że już o tej przygodzie gdzieś pisałem, ale opiszę ją jeszcze raz. Najprawdopodobniej przydarzyła mi się ona na Onecie. To był pierwszy portal, który poznałem i  chyba jedyny, który wtedy przeglądałem. Komputer podczas surfowania w sieci zwalniał i się zawieszał. "Goniły" mnie po ekranie zabawki mające zdobić ekran pływającymi rybkami i innymi cackami. 
Ładne to było, ale nie ściągałem tego. Słusznie, bo niektóre z nich, były zainfekowane. Kiedyś zauważyłem jak pojawiło się na ekranie niewielkie okienko. Nazwijmy go karteczka. Na tej karteczce widniał napis: "please click", albo podobnie. Górny pasek mienił się kolorami od pomarańczowego po czerwień i migała prośba o kliknięcie. 
Dałem karteczce w krzyżyk i się zaczęło. Karteczka nie dość, że nie znikła z ekranu, to jeszcze zaczęła gonić za kursorem po ekranie. Nie zdążyłem pomyśleć o wyłączeniu komputera, a już rozpoczęła się jakaś dziwna instalacja.
Zresetowałem komputer w nadziei, że karteczki się pozbędę, ale byłem w błędzie. Po uruchomieniu systemu, karteczka też uruchomiła swoją instalację i "poprosiła" o wskazanie docelowego foldera. Wysłałem do kosza.
Na ekranie zaczęły się wyświetlać komunikaty o zamykaniu procesów, bo wystąpił problem. Po którymś z rzędu komunikacie, komputer zamilkł. System operacyjny nie dawał się uruchomić. Sprawa wyglądała beznadziejnie, ale po dwóch dniach, komputer został ożywiony.
Ja na ten pomysł, który go ożywił, nie wpadłbym nawet dziś, a wtedy, nie mógłbym tego zrobić, nawet, gdyby mi to przyszło do głowy. Nie miałbym czym. Musiałbym wydać kasę na nowy dysk. Nie dawało się wykonać świeżej instalacji systemu.    
      

niedziela, 18 maja 2014

MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{02}

Wspomniałem o napisaniu kilku prostych programów dla żartu i jednego użytkowego. Tylko tyle, ale aż tyle. Wcześniej mnie to nie interesowało, później nie miałem z czego się tego nauczyć. Jednak próbowałem napisać jeszcze coś nowego.
Przypadek sprawił, że zastał mnie przy tym ktoś, kto zechciał mi pomóc. I pomógł. Zrezygnowałem z nauki pisania programów, a zająłem się obsługą normalnego peceta. Trochę czasu poświęciłem na zapoznanie się z tą maszyną i różnymi programami. Teraz zdarza mi się ocierać o różne nietypowe sytuacje. Ale na początku, borykałem się z nimi na swojej maszynie.
Obsługi komputera uczyłem się na mocno przestarzałym sprzęcie. Kiedy już zacząłem się orientować w obsłudze, nadszedł czas na kolejny komputer i internetowe buszowanie. Nowszy komputer, niestety był bardzo mocno wyeksploatowany i dość często ulegał awariom. Dzięki temu, nauczyłem się radzić sobie z nimi i czasem pomagam innym, którzy tego nie potrafią.      


MOJE PRZYGODY Z KOMPUTEREM.{01}

Zaczynam numerować. Więc sięgnę pamięcią daleko wstecz. Było to w pierwszych posocjalistycznych latach. Znajomy poprosił mnie o naprawienie komputera. Wtedy pierwszy raz w życiu zetknąłem się z tym urządzeniem. Nie naprawiłem. Nie byłem w ogóle przygotowany do takich zajęć. Nawet nie umiałem się tym posługiwać. Był to Commodore C64. I od tego momentu, dość długo nie miałem żadnej okazji zapoznać się z tym sprzętem.
Potem w moje ręce trafiło kilka sztuk Commodore i innych, ale nie miałem ani jednego pełnego kompletu. Miałem Atari, bez monitora i tak samo było z innymi. Monitor Commodore dostałem od kolegi. Wtedy już miałem blaszaka Commodore C128D i nic więcej.
Połączyłem je i spróbowałem uruchomić. Na ekranie pokazało mi się "ready", ale nie wiedziałem co z tym zrobić i wyłączyłem. Przy jakiejś okazji, inny znajomy podrzucił mi instrukcję obsługi C64. A mój C128, mógł udawać swojego poprzednika.
W otrzymanej książeczce było parę przykładowych programów. To pozwoliło mi napisać kilka żartów. Było to zadawanie pytań w taki sposób, żeby niezależnie od wpisanej odpowiedzi zrobić psikusa. Po żartach napisałem dla siebie program użytkowy i nawet zapisałem jedną ze swoich piosenek. Długo to trwało. Książeczka zawierała tylko część kodów nut. Resztę musiałem sobie zgadywać i potem była zabawa z wartościami nut. Wreszcie mój Commodore, zagrał moją piosenkę.